|
Jeśli masz swoją drużynę
i szukasz godnego przeciwnika- napisz do nas,
chętnie przyjmiemy każde wyzwanie!
Kontakt:
GG: 4446671
e-mail: beuthen09@gmail.com
tel: 506-421-125
Czekamy!
Beuthen 09 5:4 Barclays Bytom
W końcu rozegraliśmy równie dramatyczne spotkanie, co pamiętny mecz z FC Rozbark (notabene we wtorek mijają dokładnie dwa lata od tego wydarzenia). Jednak ten mecz z pewnością zostanie na dłużej w naszej pamięci, ponieważ zwycięską bramkę zdobyliśmy dosłownie w ostatniej sekundzie. Ale po kolei.
Mecz rozpoczęliśmy w defensywnym ustawieniu 3-1-1 z Biskupem na bramce, Sierocińskim, L.Łuczyńskim i Jedynakiem w obronie oraz Migusem, jako cofniętym napastnikiem i Janoszkiem na szpicy. W rezerwie pozostali Bajon, Rosołek, Bielański. Początek spotkanie przebiegał w spokojnym tempie, nasza drużyna schowana trochę za podwójną gardą, czekała na swoją szansę. Choć wyraźną optyczną przewagę mieli rywale, to tak naprawdę niewiele z tego wynikało, ponieważ ich akcje zatrzymywały się na naszych obrońcach i nasz bramkarz miał niewiele roboty. W końcu nasza cierpliwość została wynagrodzona. Bajon przechwycił złe podanie obrońcy przeciwników i wypuścił Janoszka, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, której nie zmarnował. Po zdobyciu bramki obraz gry niewiele się zmienił, Barclays nadal miało przewagę, a my znów czekaliśmy na swoją okazję. Jednak po stracie Bajona na połowie rywali i szybkiej kontrze Barclaysi doprowadzili do wyrównania, a do końca pierwszej połowy było jeszcze ponad 10 minut. Na 8 minut przed końcem po dobrze rozegranym rzucie rożnym przez Barclays, piłkę z bramki ręką wybił Migus. Rzut karny dla lidera i kara do końca połowy dla Migusa. Karnego pewnie wykorzystał Pruss i zamiast odrabiać straty jeszcze w pierwszej połowie, to musieliśmy bronić i tak niekorzystny dla nas rezultat. Mając w pamięci turniej w Warszawie i dwie gry w osłabieniu, które zakończyły się utratą bramek, nasza sytuacja była co najmniej zła. Jednak Barclaysi nie są mistrzami w rozgrywaniu przewag, ponieważ nie stworzyli realnego zagrożenia pod naszą bramką, a w dodatku mogli stracić prowadzenie, bo Janoszek najpierw nie wykorzystał kolejnej sytuacji sam na sam, a następnie piłka po jego strzale odbiła się od słupka. Tym sposobem dowieźliśmy rezultat 1:2 do przerwy. Po zmianie stron piłkarze Barclays zostali jeszcze w "szatni". Już w pierwszej minucie drugiej połowy znów dał o sobie znać duet Bajon- Janoszek. Ten pierwszy dograł piłkę do tego drugiego, a ten z rywalem na plecach zdołał się obrócić i umieścić piłkę w siatce. Dwie minuty później to Migus dograł do Janoszka, a ten zgubił obrońce, minął bramkarza i wyprowadził nas ponownie na prowadzenie. Dopiero w tym momencie rywale obudzili się i znów przejęli inicjatywę. My cofnęliśmy się do defensywy i nie dopuszczaliśmy do groźnych sytuacji, jednak nasza obrona nie funkcjonowała już tak dobrze jak w pierwszej połowie i Biskup wielokrotnie ratował nasz zespół przed utratą gola. Beuthen grając głownie z kontry też nie potrafili wykorzystać swoich sytuacji, a te najlepsze zmarnowali Janoszek, Migus i Bajon. Barlcays wyrównało po przypadkowej bramce, kiedy to Biskup wypiąstkował piłkę prosto w nogę Bajona, a ta (piłka) spadła prosto pod nogami napastnika rywali, któremu nie pozostało już nic innego jak umieścić piłkę w pustej bramce. Kolejne minuty to wymiana ciosów i zmarnowane sytuacje z obu stron. Dopiero na 5 minut przed końcem Migus podał do Sierocińskiego, który stanąl "oko w oko" z bramkarzem, spokojne go położył i umieścił piłkę w pustej bramce. Z prowadzenia cieszyliśmy się niecałe 2 minuty, ponieważ piłkę między nogami po strzale z ostrego konta przepuścił "Iker" i znów był remis. Chwilę potem sytuacji sam na sam nie wykorzystał Bajon, potem zdecydowaną przewagę znów osiągnęli rywale. Dopiero w ostatnich sekundach Bajon "przeczytał" podanie Mazura w poprzek boiska i znów znalazł się w sytacji 1 na 1 z bramkarzem, którą ponownie zmarnował, jednak ruszył w pogoń za piłką i uprzedził o ułamek sekundy bramkarza, który zamiast w piłkę trafił w jego nogi. Koniec czasu i rzut karny dla Beuthen. Do piłki podchodzi Migus bramkarz wyczuł jego intencje, jednak piłka przelatuje mu pod ręką i zwycięstwo się faktem.
Bohaterem spotkania został Janoszek, jednak cała drużyna zasłużyła na wielkie słowa uznania, bo nasza waleczna gra została wynagrodzona w ostatniej sekundzie. W takich chwilach rodzi się "mannschaft". Niech żałują ci co nie byli. Teraz koncentrujemy się już na następnym meczu ligowym, który odbędzie się w przyszłą niedzielę. Przeciwnika poznamy w trakcie tygodnia.
Musisz się zalogować, aby korzystać z mini-chatu.
dzisiaj: 111, wczoraj: 78
ogółem: 828 205
statystyki szczegółowe